VII KOLEJKA- LIDER ZBYT MOCNY. PORAŻKA NA WŁASNE ŻYCZENIE
Po zupełnie nieudanym meczu w Bożnowie Raptus chciał udowodnić kibicom, że w meczu z liderem rozgrywek nie jest skazany na pożarcie. Brzeźnica do Dzikowic przyjechała po pewne 3 punkty, jednak w Dzikowicach o komplet punktów jest trudno, nawet po sromotnej porażce z Beskidem wydawało się, że mecz będzie niesamowicie ciekawy i rozstrzygnięcie spotkania nie padnie zbyt szybko.
Przyjezdni zaczęli spotkanie od potężnego ciosu, już w 6 minucie kąśliwy strzał z 20 metra oddał pomocnik z Brzeźnicy posyłając piłkę tuż przy słupku bramki Raptusa. Na gospodarzy zawodów bramka dla przeciwników zadziałała motywująco i w 10 minucie po dobrze zorganizowanej akcji bramkę wyrównującą strzelił Patryk Urbaniak. Spotkanie bardzo się zaostrzyło, oba zespoły walczyły o każdy centymetr boiska, mnóstwo fauli i niecenzuralnych słów ubarwiły trochę te bardziej sportowe emocje. Obie drużyny stwarzały sporo okazji, w 20 minucie po dosyć kontrowersyjnej decyzji arbitra mieliśmy rzut karny dla piłkarzy z Brzeźnicy, zawodnik gości z pełnym impetem huknął na bramkę jednak jego strzał poszybował ponad poprzeczką bramki gospodarzy. Dzikowiczanie podekscytowani takim obrotem spraw już 5 minut później mieli najlepszą okazję w tym meczu. Jak na tacy piłkę na 11 metr Darkowi Haniszewskiemu wyłożył Patryk Urbaniak, jego strzał został w kapitalny sposób obroniony przez goalkeepera gości, okazję na dobicie piłki miał jeszcze Kacper Żuberek, jednak jego strzał został również w nieprawdopodobny sposób wybity ze światła bramki. Wydawało się, że wynik do przerwy nie ulegnie już zmianie jednak po nieporozumieniu defensorów z bramkarzem z 18 metra kolokwialnie mówiąc strzał życia oddał zawodnik Zorzy prostym podbiciem posyłając piłkę w samo okienko bramki. Do przerwy 1:2.
Po pierwszej części gry Dzikowiczanie mogli śmiało mieć nadzieję na pozytywny wynik w tym meczu. Szanse te znacząco spadły już w 55 minucie gry, kiedy to za faul na bramkarzu drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę obejrzał Kacper Żuberek. Gra z jednym zawodnikiem mniej znacząco wpłynęła na obraz gry, Zorza poczuła pewność siebie i zaczęła grać spokojniej. Dzikowiczanie natomiast wciąż szukali swoich szans, było kilka dobrych okazji, w których zabrakło aspektu zamykającego akcje. Sił Raptusowcom na utrzymanie kontaktu z rywalem starczyło do 82 minuty. Wtedy właśnie padła 3 bramka dla Zorzy. Goście zwycięstwo przypieczętowali w 92 minucie gry zdobywając bramkę na 4:1. W jednej z ostatnich akcji meczu swoją okazję po nieporozumieniu stoperów wykorzystał Maciej Pachurka, ustalając końcowy wynik meczu na 4:2.
Raptus przegrywa drugi mecz z rzędu i pierwszy w tym sezonie na własnym obiekcie. Styl nie był najgorszy ale niedosyt jest ogromny. Szkoda niewykorzystanych szans i błędów w defensywie. Do końca rundy pozostają dwa mecze, już w następnej kolejce Dzikowiczanie na własnym obiekcie zmierzą się z równie wymagającym rywalem, Piastem Wichów. Już dziś serdecznie zapraszamy na ten mecz i miejmy nadzieję, że w końcu Raptus przełamie fatalną passę meczów bez zwycięstwa.
Źródło fotografii: Oficjalny Fanpage Zorzy Brzeźnica na Facebooku
Komentarze