IV KOLEJKA- PECHOWA PODRÓŻ DO GOZDNICY
W ostatnią niedzielę, tj. 20 września 2020 roku drużyna Raptusa Dzikowice udała się na swój najdalszy mecz wyjazdowy w sezonie. Rywalami Dzikowiczan byli zawodnicy MKS Budowlani Gozdnica. Faworyta spotkania na papierze próżno było szukać. Obydwa zespoły po 3 kolejka miały na koncie 7 punktów i za wszelką cenę chciały tę liczbę powiększyć.
Punktualnie o godzinie 15:00 usłyszeć można było pierwszy gwizdek arbitra tego spotkania. Już 5 minut po rozpoczęciu gry ten sam gwizdek powinien zabrzmieć ponownie bowiem ostro potraktowany w polu karnym został Mateusz Nagi, zawodnik drużyny gospodarzy leżąc ewidentnie nie trafił w piłkę, lecz w nogi napastnika gości, arbiter nie zauważył jednak nic nadzwyczajnego w tym starciu i pozwolił kontynuować grę. Wydawało się, że ta akcja to zwiastun utrapienia bolączki Raptusa jaką bez wątpienia jest dobre rozpoczęcie pierwszej części spotkania. Niestety tak nie było. Budowlani już w 11 minucie po błędzie defensywy Raptusa wyszli na prowadzenie, a kolejny cios zadali 6 minut później po niemalże identycznej akcji. Okres pomiędzy 10 a 20 minutą spotkania Dzikowiczanie powinni wymazać jak najszybciej z pamięci, tylko duże szczęście uratowało Raptusowców przed szybkim nokautem, bowiem w 19 minucie zawodnik z Gozdnicy wychodząc w sytuacji sam na sam, przelobował wychodzącego z bramki goalkeepera z Dzikowic i tylko katastrofalny stan murawy sprawił, że piłka w niewyjaśnionych okolicznościach kolosalnie zmieniła swój tor lotu i odbiła się od słupka bramki gości. Budowlani sprawnie zamykali środek boiska otwierając jednak szersze pole do popisu skrzydłowym Raptusa. Z upływem czasu przyjezdni co raz śmielej wykorzystywali ten element konstruując kilka dogodnych sytuacji, w których brakowało wykończenia. Same akcje momentami dawały nadzieję na odwrócenie losów spotkania jednak wykończenie nie napajało optymizmem. Pierwszy celny strzał Dzikowiczanie oddali dopiero w 40 minucie gry, jednak nie zagroził on w żaden sposób bramkarzowi Budowlanych. Wydawało się, że Gozdnica niejako się wypaliła i przestała pokazywać to, co zaobserwować można było w dwóch pierwszych kwadransach. Do przerwy wynik nie uległ zmianie i w tej najważniejszej statystyce 2:0 dla Budowlanych.
Druga część meczu to roszada na skrzydłach wykonana przez trenera Raptusa oraz wprowadzenie kolejnego napastnika. Zmiany były jak najbardziej trafione, chociaż to ponownie zespół z Gozdnicy lepiej rozpoczął grę. Dobre prostopadłe podania adresowane do napastników ze środka pola kończyły jednak cały czas w rękach Kuźmiaka. Raptus nie patrzył jednak jak Gozdnica gra w piłkę, na boisku mieliśmy sytuację akcja za akcję, cios za cios, niestety zbyt dosłownie, bowiem w 65 minucie gry za brutalne zachowanie wobec piłkarza gospodarzy wyrzucany został jeden z pomocników Raptusa. Od tej chwili sytuacja dla przyjezdnych zrobiła się dramatyczna, jednak gospodarze nie potrafili przejąć kontroli nad spotkaniem. Czerwona kartka motywująco podziałała na zawodników Raptusa, którzy nie mając nic do stracenia całkowicie otworzyli się przed przeciwnikiem, wciąż brakowało jednak elementu finalnego, czyli celnego, silnego uderzenia na bramkę. Najlepszą okazję w drugiej części spotkania Dzikowiczanie stworzyli sobie dopiero w 85 minucie gry. Po rzucie rożnym piłkę na 15 metr wybił zawodnik gospodarzy, w tym miejscu akurat znalazł się Mistrzak, który zmusił bramkarza rywali do interwencji, sparowana przez niego piłka wpadła jeszcze pod nogi Cypriana Żuberka, jego instynktowne uderzenie wybite zostało jednak dosłownie z linii bramkowej ponownie przez goalkeepera Budowlanych . Do końca wynik nie uległ już zmianie i to gospodarze mogli cieszyć się z ostatecznego triumfu. MKS Budowlani Gozdnica- Raptus Dzikowice 2:0.
Po raz 3 w tym sezonie Raptusowcy do szatni schodzą przegrywając. Dzikowiczanie z dużym opóźnieniem wchodzą w mecz i jest to bardzo widoczne. Miejmy nadzieję, że jest to już ostateczna nauczka dla piłkarzy Raptusa, to dopiero początek sezonu i wiele aspektów gry można jeszcze poprawić. Wszystko w tej lidze może się jeszcze wydarzyć, a my walczymy dalej. Już w najbliższą niedzielę Raptusowcy na własnym boisku podejmą Victorię Siecieborzyce, więcej szczegółów wkrótce.
Komentarze