UDANY START U SIEBIE, PŁOMIEŃ ZGASŁ

UDANY START U SIEBIE, PŁOMIEŃ ZGASŁ

17 kwietnia 2016 roku, tego dnia Raptus udowodnić miał, że u siebie potrafi odprawić z kwitkiem każdego rywala, na pierwszy ogień tej wiosny przyszedł silny zespół z Czernej, Płomień. Goście po 13 spotkaniach mieli na koncie 26 punktów, zdobyli 46 bramek tracąc ich zaledwie 19. Raptusowcy natomiast plasowali się o 2 pozycje niżej od rywali i mieli 7 oczek mniej. Na papierze faworytem spotkania był zespół z Czernej, który w rundzie jesiennej wysoko pokonał Dzikowiczan wynikiem 5:2.

Spotkanie rozpoczęło się punktualnie o godzinie 15:00, już sam początek mógł zwiastować spore emocje, obydwie drużyny postanowiły od razu ruszyć do ataku, pierwszy cios już w 10 minucie spotkania zadali gospodarze, po dobrej zespołowej akcji do piłki w polu karnym pędził Litwinka, przeciwnik nie chciał jednak dopuścić do groźnej sytuacji, więc odepchnął naszego zawodnika, zrobił to jednak na tyle agresywnie, że sędzia wskazał na wapno. Do piłki podszedł jak dotąd nie zawodny przy tym stałym fragmencie gry Patryk Urbaniak, tym razem również się nie pomylił i strzałem w górną część bramki tuż przy słupku dał Dzikowiczanom prowadzenie. Drużyna Raptusa nie zwalniała tempa, sprzyjający wiatr pomagał nieco w kreowaniu kolejnych sytuacji, w 15 minucie gry dobrą okazję miał Adrian Urbaniak, który otrzymał dobre podanie od Grabskiego, jego uderzenie jednak mogło pozostawić wiele do życzenia. W 20 minucie jednak szczęście  Raptusowi już dopisało, w sytuacji sam na sam z bramkarzem znalazł się Patryk Urbaniak, jego strzał odbił jednak bramkarz, dobitka Litwinki również trafiła w goalkeepera, do wybitej piłki doszedł jeszcze Adrian Urbaniak, zostawił ją sprytnie nabiegającemu Hołowczakowi a ten z 16 metrów uderzył piłkę po ziemi na dalszy słupek i zapewnił już nieco bezpieczniejszą przewagę, później w szeregach Raptusa nastąpił moment dekoncentracji i 5 minut później po zdobytej bramce obronie Raptusa przydarzył się pierwszy poważny błąd, który niestety od razu kosztował utratę bramki. Jeden z obrońców nie czysto trafił w piłkę, ta trafiła pod nogi szybkiego skrzydłowego gości, który zbiegł z piłką do rogu szesnastki, przerzucił ją na drugą stronę do wbiegającego partnera, a ten wbił futbolówkę obok bezradnego w tej sytuacji wracającego do bramki po kontuzji Kuźmiaka. Od tego momentu gra nieco się uspokoiła, obie drużyny chciały zachować trochę sił na drugą część spotkania, jednak w 36 minucie gry piłkę na 25 metrze dostał Litwinka, zdecydował się na uderzenie, nie był to strzał najwyższej klasy, jednak był na tyle precyzyjny, że bramkarz minął się z piłką a ta wturlała się do bramki, do przerwy 3-1 dla Raptusa.

Druga część meczu rozpoczęła się dużo spokojniej niż pierwsza, obie drużyny wymęczone katorżniczym tempem gry z pierwszej połowy, próbowały pograć więcej piłką, mniej więcej do 55 minuty gry nic specjalnego się nie wydarzyło, potem jednak na boisku zaczęli dominować goście. W 60 minucie meczu doskonałą akcję lewą stroną przeprowadził Płomień, obrońcy Raptusa nie byli w stanie wybić piłki a całe zamieszanie, wykorzystał napastnik z Czernej, który mocnym strzałem w górny róg bramki pokonał Kuźmiaka. Płomień próbował iść za ciosem, konstruował kolejne bardzo ciekawe akcje, jednak albo były one przerywane przez poprawnie grający kwartet (Giedrys, Antczak, Składnik, Brzeźniak) albo na posterunku stał Kuźmiak, mniej więcej od 70 minuty gry do spektaklu postanowili włączyć się sędziowie, którzy zaczęli gwizdać praktycznie każdy krzyk drużynie z Czernej, mimo tego drużyna z Dzikowic dowiozła jednobramkowe prowadzenie do końca i mogła się cieszyć z pierwszych trzech punktów tej wiosny.

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości